wtorek, 11 sierpnia 2015

Rozdział drugi.



Od ostatnich wydarzeń minął tydzień. Całe siedem dni, w których Rachel rozmyślała ciągle nad tajemniczymi osobami. Co prawda minęła ich kilka razy na swojej ulicy, ale wstydziła się podejść bliżej. Dzisiaj niemal siłą została zmuszona do pójścia do szkoły przez swoją gosposię Helen. Kiedy usłyszała jak duży, stary zegar wybija godzinę siódmą trzydzieści zerwała się ze swojego łóżka w pośpiechu. Nie dbała dzisiaj o to, czy wszystko będzie ze sobą współgrało kolorystycznie, po prostu wzięła jakiś t-shirt z szafy, oraz czarne spodnie. Przeczesała swoje włosy szczotką, zrobiła lekki makijaż, ubrała buty i zbiegła na dół. Na stole czekało na nią śniadanie, jednak wzięła tylko jabłko i krzycząc krótkie "cześć" wybiegła z domu. Po raz kolejny nie zwracała uwagi na brak kurtki i nieodpowiednie buty. Nieprzyjemne powietrze ożywiło ją na tyle, że przyspieszyła swoje dotychczasowe tępo. Czarne auto jechało za nią od kilku minut, przez co dziewczyna speszyła się i starała nie obracać w jego stronę. Jednak po chwili znajdowało się już obok niej i powoli osuwało swoją szybę. Blondynka przystanęła i spojrzała na chłopaka siedzącego w środku, który posiadał znajome rysy twarzy. Próbowała sobie przypomnieć jak ma na imię, lecz on odezwał się pierwszy.

-Cześć nieznajoma! Wybierasz się do szkoły?-spytał, jakby to nie było oczywiste. Przecież wszyscy ludzie wstają w poniedziałek o siódmej rano i wychodzą na krótki spacerek.

-Rachel, mam na imię Rachel.-odparła z uśmiechem.-Niestety, zostałam zmuszona-westchnęła ciężko.

-Chodź, podwiozę Cię, tylko musisz usiąść z tyłu, bo Luke się raczej nie zamieni.-posłał jej szeroki uśmiech i zachęcił aby weszła do środka. Drzwi z tyłu otworzył jej chłopak o czarnych włosach, który od razu przesunął się na sam środek.

-Cześć, jestem Calum-podał jej rękę a kąciki jego ust uniosły się w górę.-To jest Michael-wskazał ręką na chłopaka w czerwonych włosach.- A to Luke-wskazał na blondyna, z kolczykiem w ustach, który nawet nie drgnął na swoje imię.-Ashton'a już znasz.

-Tak znam-uśmiechnęłam się.

-W której jesteś klasie?-spytał.

-Ostatniej, a ty?

-Też, wydaje mi się, że nawet jesteśmy w tej samej, tylko nie uczęszczałem do niej zbyt często...-podrapał się po karku, na co Rachel zaśmiała się głośno.

-Calum ty głąbie, jak możesz nie wiedzieć z kim chodzisz do klasy!-krzyknął Ashton, spoglądając w lusterko.

-Z idiotami nie rozmawiam!-powtórzył jego czynność i obrócił głowę w przeciwnym kierunku.

-Odezwał się..-powiedział cicho Michael.

-Nie jestem idiotą, spokojnie Rachel-Calum pogłaskał dziewczynę po ramieniu.-Jestem nawet dobry z tych zajęć co się liczy!

-Zgaduję, że to matematyka kretynie-Luke po raz pierwszy odezwał się podczas dzisiejszego spotkania.

-Na pewno się do Ciebie zwrócę Cal, jeśli będę miała problem z jakimiś działaniami-uśmiechnęła się lekko.

-Och, chociaż ktoś, kto mnie docenia-chłopak przyłożył rękę do swoich ust udając wzruszenie, tym samym poprawiając zepsuty wcześniej nastrój blondynki.

*~*

-Wiesz Rachel, nadal uważam, że powinnaś pofarbować sobie włosy na ciemniejszy kolor, wtedy idealnie kontrastowały by się z twoją jasną cerą-czarnowłosy po raz kolejny tego dnia rzucił uwagę w stronę dziewczyny.

-Dzięki za radę Calum, może kiedyś z niej skorzystam-odpowiedziała czując się nieswojo. Odkąd przekroczyła próg szkoły wraz z Lukiem i jego przyjacielem, wszyscy zaczęli o czymś szeptać.

-Czemu jesteś taka spięta? To przez tych ludzi? Wyluzuj laska i bądź jak ja! Zobacz jaki super jestem, i do tego wszyscy gadają o moich nogach, o których niejedna modelka mogłaby pomarzyć-odparł, wsadzając sobie do ust kolejną porcję sałatki. Z tym akurat mogła się zgodzić, jego nogi pod każdym względem były perfekcyjne.

-Nie jestem spięta, nie wiem o czym mówisz-skłamała.

-Jasne, a ja może jestem synem dyrektorki.

-No naprawdę, po prostu szukam swojej przyjaciółki. Powinna być tu kilka minut temu-odparła spoglądając na godzinę. Wreszcie w tłumie ujrzała brunetkę, która widząc jej towarzysza wycofała się o kilka kroków w tył i gestem dłoni wskazała, aby podeszła do niej. Rachel posłała Calumowi przepraszające spojrzenie i udała się w kierunku wystraszonej dziewczyny.

-R-Rachel co ty z nim robisz?-spytała, przygryzając płytkę swoich paznokci.

-Em, zgaduję, że rozmawiam i jem lunch?

-Czy ty wiesz, kto to jest do cholery?!-wykrzyczała jej prosto w twarz, zwracając tym samym uwagę kilku osób.

-Calum Hood?

-No właśnie! Przecież takie nazwisko ukazało się kiedyś w gazecie...-zmartwienie na jej twarzy wzrastało z sekundy na sekundę.

-Przesadzasz. Idziesz, czy zostajesz?

-I co, masz zamiar tak po prostu sobie usiąść do niego, praktycznie go nie znając?!

-Najwidoczniej tak. Do zobaczenia-syknęła i obróciła się na pięcie, po czym skierowała się w stronę stolika, przy którym siedział chłopak.

-Twoja przyjaciółka nie dołączy do nas?-spytał spoglądając w ekran swojego telefonu.

-Panikuje. Uważa, że ty to słynny Calum Hood, wiesz z tego gangu czy coś, a na świecie istnieje tylu chłopców o takim imieniu i nazwisku-wytłumaczyła czarnowłosemu, a on nagle pobladł. Z jego ręki wyleciała mu komórka, i ciężko połknął ślinę, zbijając z tropu swoją towarzyszkę.

-Coś nie tak?-zapytała, widząc jego reakcję.

-N-nie, wiesz po prostu zdenerwowałem się, bo Ashton napisał mi sms'a, że zbił mój ulubiony perfum. Ja już muszę lecieć, spotkamy się na matematyce. Do zobaczenia Rachel!-krzyknął i zostawił ją samą w osłupieniu, lecz ona nie przejęła się tym za bardzo, wiedząc, że chłopak jest bardzo zaplątany w swoim świecie, i że jego wytłumaczenie jest bardzo wiarygodne.

~*~

Rachel siedziała na ławce przed szkołą czekając na Ashley. Spoglądała w ekran swojej komórki, czytając różne posty na portalach społecznościowych. Zatraciła się w przeglądaniu i nie zauważyła, kiedy brunetka pojawiła się obok niej.

-Posłuchaj mnie, proszę. Daj mi chociaż pięć minut, abym mogła przedstawić Ci swoją teorię..-poprosiła tak błagalnym tonem, że dziewczyna się zgodziła.

-Pięć minut-westchnęła.

-Spójrz na to tak. Nielegalny wyścig, czwórka chłopaków w podobnym wieku, kradzież z banku, giną miliony pieniędzy. Morderstwo ekspedientek spod kas, ucieczka z Sydney, ucieczka ze szkoły, od rodziny. Wiadomo, po dwóch latach każdy zapomniał można wrócić. Przecież w gazecie podali nazwiska, Hemmings, Irwin, Hood, Clifford. Nagle ci faceci ratują ci życie, przypadkiem spotykają Cię na ulicy, podwożą do szkoły, zaprzyjaźniają się z Tobą. Mają mnóstwo pieniędzy i markowych ubrań, czy to nie dziwne? Rachel, masz do czynienia z przestępcami! Musisz zgłosić to na policję!-wykrzyczała po raz kolejny tego dnia.

-Ashley, rozumiem, że odkąd to wyszło na jaw zaczytałaś się w tym jak w jakiejś dobrej lekturze, ale do cholery, ile osób ma na imię Calum?! Poza tym znasz nazwiska, o imionach nie było mowy, wiesz ile Ashton'ów, czy Michael'ów jest na tym świecie? Popadasz w jakąś pieprzoną paranoję a w dodatku nie masz na nich żadnego dowodu. Jeśli jakiś znajdziesz, to proszę, uwierzę Ci, jeśli nie, oczekuję, że ich przeprosisz. A, i o żadnej policji nie ma mowy!-krzyknęła, wstała i udała się w stronę swojego domu. Na parkingu przed budynkiem spotkała osoby, które obgadywała ze swoją przyjaciółką, a oni obdarzyli ją miłym uśmiechem. Przez chwilę zwątpiła, jednak wszystko rozpłynęło się jak mgła kiedy tylko na nich spojrzała. "To nie może być prawda, przecież to tylko zwykli nastolatkowie" powtarzała sobie ciągle i z taką myślą, już w lepszym humorze dotarła do swojego domu.

Jej telefon zawibrował, kiedy znajdowała się na werandzie. Kliknęła na wiadomość tekstową i prychnęła lekko.

"Daj mi tydzień, a przekonamy się kto ma rację, Ashley"

Zignorowała wiadomość i włożyła klucz do zamka, którego o dziwo nie musiała otwierać, ponieważ drzwi były otwarte. Zdziwiła się lekko, bo Helen zawsze kluczyła je na każdy spust. Pchnęła je i kiedy znalazła się w środku, na cały głos krzyknęła imię swojej gosposi.

-Helen!-w odpowiedzi dostała pustkę.-Helen?-spojrzała na sylwetkę leżącą w kuchni. Cała posadzka była ubrudzona krwią, obok niej leżał rozbity kubek i karteczka. Rachel podbiegła szybko do starszej kobiety sprawdzając jej tętno. Nie wyczuła nic, jej ciało było już zimne. Łzy spływały po jej policzkach jak woda z kranu, cały widok się rozmazał a ciałem zawładnął szok. Wzięła do ręki małą,białą karteczkę i zaczęła czytać.

"Kto ma być następny? Mama? Tata? Brat? A może Ashley? Od dzisiaj, Twój M."

Roztrzęsiona wyjęła telefon i zadzwoniła do swojej mamy. Rodzicielka odebrała po kilku sygnałach i słysząc w jakim stanie jest jej córka, zdecydowała jak najszybciej wrócić do domu. Blondynka nie poinformowała telefonicznie jej o tym, co się stało, ponieważ nie wiedziała jak. Złapała kobietę, która była dla niej jak babcia, za rękę i cierpliwie czekała aż ktoś przyjedzie na miejsce.

~*~

Policja zdążyła obrysować kontury białą kredą i zabezpieczyć ślady. Próbowała znaleźć jakiś ślad, lecz sprawca zdążył zakryć kamery, aby nikt nie mógł go rozpoznać. Dziewczyna nie poinformowała jednak funkcjonariuszy o tajemniczym liściku. Schowała go do tylnej kieszeni w spodniach i myślała kim może być "M". Cała rodzina zebrała się, aby ustanowić datę pogrzebu bliskiej dla nich osoby. Postawili na piątek. Kiedy wszystko uzgodnili rozeszli się do swoich pokoi, nie mając najmniejszej ochoty na jakąkolwiek rozmowę. Rachel opadła na łóżko, próbując się uspokoić po dzisiejszych wydarzeniach, lecz nie mogła sobie wybić ich z głowy. Usłyszała jakiś szelest, przez otwarte okno, i kiedy miała sprawdzać kto to, kamień rozbił jej szybę. Wystraszona podeszła do rozbitego szkła i wyjrzała na zewnątrz. Kogo jak kogo, ale jego akurat się tutaj nie spodziewała.

-L-Luke? Co ty tutaj robisz?

===============================================================

Rozdział drugi za nami.

Eh, zauważyłam, że wiele osób się zniechęciło po mojej fabule, ale to najprostsze streszczenie, czym będzie ta historia..

Dawajcie swoje opinie, przyjmuję każdą krytykę, do zobaczenia:)

3 komentarze:

  1. Świetny rozdział. Chłopcy jako niebezpieczni przestępcy, super. I Luke pod oknem Rachel? Czego chce? Do następnego. Pozdr ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. kochanie, zapraszam na #365daysff. http://see-you-again-365days-fanfiction.blogspot.com/ zostaw nawet negatywny ślad♥
    Witaj,
    Jeśli chcesz szczerą recenzję swojego bloga, zgłoś się do nas
    http://recenzowisko-blogow.blogspot.com/p/zamow.html?showComment=1430463983712
    Prowadzimy także nabór. Może właśnie czekamy na ciebie? :) http://recenzowisko-blogow.blogspot.com/
    Pozdrawiamy, załoga recenzowisko

    OdpowiedzUsuń